23.12.2011
16.12.2011
e-żyć
Witam!
Znalazłem Pańską ofertę (gdzieś tam). Jeśli jest Pan zainteresowany współpracą - bardzo proszę o kontakt.
Napisał redaktor naczelny internetowego serwisu.
Jak mogę pomóc?
Witam ponownie!
Bardzo proszę o wczucie się w atmosferę... Proszę też napisać w jakiej tematyce czułby się Pan najlepiej i zaproponować 2-3 tematy. Jeśli zainteresowanie współpracą nie osłabnie - popchniemy sprawę dalej.
Zwyczajnie.
Tydzień przerwy.
Witam!
Panie Marcinie - przepraszam za milczenie. Czy zechciałby Pan napisać tekst pod tytułem: Czy potrzebny ci smartfon? Ot, żeby było wiadomo co to takiego, do czego służy i - co najważniejsze - czy każdy musi/powinien go mieć? Czy to użyteczne narzędzie, czy raczej zabawka dla młodzieży. Przykłady!
I pewne zastrzeżenie - jeśli uznamy, że tekst jest nie dla nas - nie kupimy go. To coś w rodzaju "balonu próbnego".
Objętość - 4500 bez spacji
Termin - 2 tygodnie
Zwyczajnie?
A objętość bez spacji?
(Pierwszy raz widzę taką miarę, ale są ludzie, którzy nie mówią na reklamę inaczej niż ogłoszenie i nie wysyłają maila tylko list.)
A termin?
(Może jeszcze są tacy, którzy doceniają pracę i własność intelektualną?)
No to pytam - za ile?
Zwyczajnie pojawia się mała dziewczynka.
Nie wspominałem o tym? Przepraszam - na obecnym etapie istnienia portalu stawka wynosi 65 zł za tekst ok. 4500 znaków. Przy kilku materiałach w miesiącu można uzbierać fajną sumę uzupełniającą. Wierzę, że w miarę rozwoju serwisu wyceny wzrosną.
65 zł za 5,4 tys. ze spacjami.
Jak można dostać dobry tekst na 3 strony wordowskie za 65 złotych?
(pomijam, że nikt tego nie przeczyta na monitorze).
Kto się na to zgodzi? Kto to podpisze własnym nazwiskiem?
Przecież potrzeba choćby dwóch godzin żeby wygooglować i posklejać.
Internet to chała.
Kontrol kopi kontrol vklej.
Nie ma internetowego dziennikarstwa.
A jak pogooglałem, to okazało się, że portal należy do gościa od lat zasiadającego w zarządach spółek mediowych, a całość działań koordynuje agencja marketingowa.
Koszulka kosztuje tyle co tekst.
Jak żyć? Jak żyć?
(dla poliglotów - żyć to żyć, nie dupa)
26.10.2011
Drobne cwaniaczki
Tłok w podmiejskim pociągu. Gdyby, co któraś osoba miała przy sobie kartę zbliżeniową, a cwany e-złodziej przeciskając się do zasranego kibla, przeskanował cały wagon i od każdego ukradł 30 złotych - łup miałby niemały.
Na szczęście widziałem sposób na złodziei dybiących na pieniądze i dane z nośników wykorzystujących technologię zbliżeniową.
(Chodzi np. o kartę miejską, której stan odczytujemy bez dotknięcia
kasownika, mikropłatności paypass np. w Empikach, czy kartę wejściową do biura.)
Karty zbliżeniowe to pole do niezłego popisu.
A Polak przecież potrafi.
Transakcje bez autoryzacji są możliwe do 50 złotych.
Ale dla
złodzieja to zaleta. Wiele osób może nie zauważyć pomniejszenia salda, lub
uznać, że zapomniało, kiedy wydało.
Problem, w razie zgłoszenia kradzieży, to udowodnienie, że
zapłaciliśmy bez naszej zgody. No i kwota, która nie skłoni policji do reakcji.
Komplikacją dla złodzieja wydaje się konto, na które mają spływać
skradzione „drobne”. Do założenia rachunku potrzebne są jakieś dane, jakaś
tożsamość. Wydaje mi się, że rozwiązanie okaże się banalne. Potrzeba matką wynalazków.
Niejeden bezdomny wziął kredyt hipoteczny. A jakby co, zawsze można użyć tożsamości
wykradzionej z biometrycznego dowodu, z którego sczytaliśmy dane.
Niezłe straty mogą pojawiać się po zeskanowaniu bezprzewodowych
kart do biur.
Podszywając się pod nielubianego kolegę można sformatować w
porze lanczu laptopa prezesa, albo wejść do magazynu z pustą, a wyjść z pełną, torbą perfum. W ostateczności można
wkroczyć w drewniakach z maseczką na twarzy na neurochirurgię i sprawdzić, czy
łatwo zdjąć skalp.
Dobrze, że ktoś zwrócił uwagę na potencjał i ograniczenia
technologii bezprzewodowych.
Wydaje mi się, że od prezentowanego antidotum na bezprzewodowe
kradzieże – portfela/etui/okładki na karty, dokumenty, dzięki któremu można
zmniejszyć ryzyko utraty pieniędzy/danych/ tożsamości – ważniejsze jest
wzbudzenie świadomości zagrożeń.
Przy okazji
pan z firmy ID Block był przedstawiany jako wynalazca takich
portfeli. To chyba nie do końca prawda (o, proszę)
Przy okazji 2 (w 3D)
Boję się rozpruć portfelik, którym zostałem obdarowany. A
jak warstwy skóry oddziela folia aluminiowa Jan Niezbędny? Plan marketingowy,
no i wmawianie zagrożeń i potrzeb weźmie w łeb. Wystarczy kartę nosić w pudełku
na kanapki.
O ile nie zawijasz w papier.
13.10.2011
Kowal zawinił, Cygana powiesili
Anonimowy internauta złośliwie i nieprzychylnie skomentował działania
burmistrza miasta pod Tarnowem.
Były już burmistrz domyślił się, że dlatego przegrał wybory
i zażądał odszkodowania – nie od internauty, a od właściciela bloga, na którym
znalazł się wpis.
Sąd przyznał rację burmistrzowi. „Usunięcie komentarza nie
wystarczyło, trzeba było nie dopuścić do jego ukazania się”.
Bloger musi zamieścić przeprosiny w lokalnej
prasie, zapłacić 1000 zł odszkodowania, a także zwrócić koszty procesu.
6.10.2011
Zmurszałe nowalijki
Przerażające. Za czas jakiś ludzie nie będą zbytnio różnili się
od siebie. A oczy starców będą wyglądały z wygładzonych twarzy kosmitów.
85-letnia
księżna,
Cayetana Fitz-James-Stuart, wyszła za mąż. Sto? lat.
27.09.2011
Komóreczki do kontroli
To, że w mocno wieczornych pociągach,
w których pojedynczo ukrywających się nieszczęśników kontroluje ze trzech przemiłych
pracowników Renomy jednocześnie, nie warto błyszczeć smartfonami, wie chyba
każdy.
(ba, każdy telefon można sprzedać, a ciekawie okiem łypią i współjechacze).
Ale postęp ma
swoją cenę.
Idąc w
szpicy innowacji do ceny biletu wiele osób może doliczyć wartość telefonu.
Otóż za bilet Kolei
Mazowieckich można zapłacić przez komórkę, za pośrednictwem SkyCash
– systemu płatności przez telefon
komórkowy.
Podczas kontroli podróżny będzie pokazywał
kontrolerom ekran komórki z wyświetlonymi na nim danymi dotyczącymi biletu.
15.09.2011
Tenis w porcie
Emocje nie ustają.
Jaki ten wąsaty PSL innowacyjny.
Filmik reklamowy „Pozory mylą”. (o tutaj)
TVN tak go opisuje:
Lato na wsi. Pole, chabry, biedronki i motylek. Sielanka. Wśród kłosów żyta siedzi para. Ona plecie wianek. On jest bardziej przyziemny. Mówi: "Chodźmy szybko za stodołę". "Zdążymy?" - pyta ona. "Byle szybko" - odpowiada on. Po chwili oboje biegną, zrzucając z siebie część ubrania. Następnie słychać jęki i dyszenie. Ale, jak przekonuje PSL, "nie wszystko jest takie, jak myślisz". Para zamiast oddawać się miłosnym igraszkom na łonie natury, gra w tenisa.
I wszystko jest jakby pięknie.
Tylko, że „pójść za stodołę” oznacza udanie się na stronę, tam gdzie król chodzi piechotą, czyli robienie kupy.
Sranie w banie, nie miłosne zapasy. „Pozory mylą”.
19.08.2011
Na ekranie lokowanie
Audycja zawiera lokowanie produktu – taki napis pojawia się na ekranie telewizora.
Urzędnicy uznali, że trzeba zaznaczyć, że istnieją inne przyprawy niż Prymat (co dla widzów TVN wcale nie jest takie oczywiste).
Ale dlaczego lokowanie? To słowo jest tak często używane jak włodarz czy pumpernikiel.
Tysiące babć Helenek po przeczytaniu napisu pomaca gencjanowe fryzury.
Ale tylko za pierwszym razem.
11.08.2011
Benzyna za droga
Oddajcie pieniądze.
To prośba do ekspertów od badania „Rynek dóbr luksusowych w Polsce. Edycja 2011".
No i karny kutas. Niejeden.
Po pierwsze
Za ustalenie „bogatego i zamożnego Polaka”.
To ci, którzy zarabiali miesięcznie ponad 7 tys. brutto – czyli od około 5,5 tysiąca.
Po drugie
Za zestawienie tego bogactwa i tej zamożności z przedmiotami luksusowymi.
W raporcie są samoloty i helikoptery, łodzie i jachty, sztuka i antyki.
Po trzecie
Za szczególne mistrzostwo w sposobie naciągania wniosków.
Przykład.
W 2010 roku odnotowano w Polsce 118 382 nowe rejestracje samochodów osobowych luksusowych marek. Najpopularniejszą marką samochodu luksusowego w Polsce okazało się Audi (ponad 50 tys. nowych rejestracji). Na kolejnych miejscach znalazły się BMW, Mercedes, Volvo i Saab. Najczęściej rejestrowane były modele mające 5 i więcej lat.
Jacy bogacze takie limuzyny.
Po czwarte
Za wyczucie czasu.
Kryzys, Franciszek Szwajcarski, młodzieńcy z Londynu, babcia z Ząbek…
Według raportu zamożnych i bogatych jest około 620 tys. Polaków.
Cała reszta chodzi ze schyloną głową
w poszukiwaniu najlepszego do wybicia sklepowej wystawy kamienia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)