16.12.2011

e-żyć

Witam!
Znalazłem Pańską ofertę (gdzieś tam). Jeśli jest Pan zainteresowany współpracą - bardzo proszę o kontakt.

Napisał redaktor naczelny internetowego serwisu.

Jak mogę pomóc?

Witam ponownie!
Bardzo proszę o wczucie się w atmosferę... Proszę też napisać w jakiej tematyce czułby się Pan najlepiej i zaproponować 2-3 tematy. Jeśli zainteresowanie współpracą nie osłabnie - popchniemy sprawę dalej.


Zwyczajnie.

Tydzień przerwy.

Witam!
Panie Marcinie - przepraszam za milczenie. Czy zechciałby Pan napisać tekst pod tytułem: Czy potrzebny ci smartfon? Ot, żeby było wiadomo co to takiego, do czego służy i - co najważniejsze - czy każdy musi/powinien go mieć? Czy to użyteczne narzędzie, czy raczej zabawka dla młodzieży. Przykłady!

I pewne zastrzeżenie - jeśli uznamy, że tekst jest nie dla nas - nie kupimy go. To coś w rodzaju "balonu próbnego".
Objętość - 4500 bez spacji
Termin - 2 tygodnie

Zwyczajnie?

A objętość bez spacji?
(Pierwszy raz widzę taką miarę, ale są ludzie, którzy nie mówią na reklamę inaczej niż ogłoszenie i nie wysyłają maila tylko list.)

A termin?
(Może jeszcze są tacy, którzy doceniają pracę i własność intelektualną?)

No to pytam - za ile?

Zwyczajnie pojawia się mała dziewczynka.

Nie wspominałem o tym? Przepraszam - na obecnym etapie istnienia portalu stawka wynosi 65 zł za tekst ok. 4500 znaków. Przy kilku materiałach w miesiącu można uzbierać fajną sumę uzupełniającą. Wierzę, że w miarę rozwoju serwisu wyceny wzrosną.

65 zł za 5,4 tys. ze spacjami.

Jak można dostać dobry tekst na 3 strony wordowskie za 65 złotych?

(pomijam, że nikt tego nie przeczyta na monitorze).

Kto się na to zgodzi? Kto to podpisze własnym nazwiskiem?
Przecież potrzeba choćby dwóch godzin żeby wygooglować i posklejać.


Internet to chała.
Kontrol kopi kontrol vklej.
Nie ma internetowego dziennikarstwa.


A jak pogooglałem, to okazało się, że portal należy do gościa od lat zasiadającego w zarządach spółek mediowych, a całość działań koordynuje agencja marketingowa.

Koszulka kosztuje tyle co tekst.

Jak żyć? Jak żyć?
(dla poliglotów - żyć to żyć, nie dupa)


26.10.2011

Drobne cwaniaczki


Tłok w podmiejskim pociągu. Gdyby, co któraś osoba miała przy sobie kartę zbliżeniową, a cwany e-złodziej przeciskając się do zasranego kibla, przeskanował cały wagon i od każdego ukradł 30 złotych - łup miałby niemały. 

Na szczęście widziałem sposób na złodziei dybiących na pieniądze i dane z nośników wykorzystujących technologię zbliżeniową.

(Chodzi np. o kartę miejską, której stan odczytujemy bez dotknięcia kasownika, mikropłatności paypass np. w Empikach, czy kartę wejściową do biura.)


Karty zbliżeniowe to pole do niezłego popisu.
A Polak przecież potrafi.

Transakcje bez autoryzacji są możliwe do 50 złotych. 
Ale dla złodzieja to zaleta. Wiele osób może nie zauważyć pomniejszenia salda, lub uznać, że zapomniało, kiedy wydało.

Problem, w razie zgłoszenia kradzieży, to udowodnienie, że zapłaciliśmy bez naszej zgody. No i kwota, która nie skłoni policji do reakcji.

Komplikacją dla złodzieja wydaje się konto, na które mają spływać skradzione „drobne”. Do założenia rachunku potrzebne są jakieś dane, jakaś tożsamość. Wydaje mi się, że rozwiązanie okaże się banalne. Potrzeba matką wynalazków. Niejeden bezdomny wziął kredyt hipoteczny. A jakby co, zawsze można użyć tożsamości wykradzionej z biometrycznego dowodu, z którego sczytaliśmy dane.

Niezłe straty mogą pojawiać się po zeskanowaniu bezprzewodowych kart do biur.
Podszywając się pod nielubianego kolegę można sformatować w porze lanczu laptopa prezesa, albo wejść do magazynu z pustą, a  wyjść z pełną, torbą perfum. W ostateczności można wkroczyć w drewniakach z maseczką na twarzy na neurochirurgię i sprawdzić, czy łatwo zdjąć skalp.

Dobrze, że ktoś zwrócił uwagę na potencjał i ograniczenia technologii bezprzewodowych. 

Wydaje mi się, że od prezentowanego antidotum na bezprzewodowe kradzieże – portfela/etui/okładki na karty, dokumenty, dzięki któremu można zmniejszyć ryzyko utraty pieniędzy/danych/ tożsamości – ważniejsze jest wzbudzenie świadomości zagrożeń.

Przy okazji
pan z firmy ID Block był przedstawiany jako wynalazca takich portfeli. To chyba nie do końca prawda (o, proszę)

Przy okazji 2 (w 3D)
Boję się rozpruć portfelik, którym zostałem obdarowany. A jak warstwy skóry oddziela folia aluminiowa Jan Niezbędny? Plan marketingowy, no i wmawianie zagrożeń i potrzeb weźmie w łeb. Wystarczy kartę nosić w pudełku na kanapki.

O ile nie zawijasz w papier.



13.10.2011

Kowal zawinił, Cygana powiesili


Anonimowy internauta złośliwie i nieprzychylnie skomentował działania burmistrza miasta pod Tarnowem. 

Były już burmistrz domyślił się, że dlatego przegrał wybory i zażądał odszkodowania – nie od internauty, a od właściciela bloga, na którym znalazł się wpis.

Sąd przyznał rację burmistrzowi. „Usunięcie komentarza nie wystarczyło, trzeba było nie dopuścić do jego ukazania się”.

Bloger musi zamieścić przeprosiny w lokalnej prasie, zapłacić 1000 zł odszkodowania, a także zwrócić koszty procesu.

6.10.2011

Zmurszałe nowalijki


 

Przerażające. Za czas jakiś ludzie nie będą zbytnio różnili się od siebie. A oczy starców będą wyglądały z wygładzonych twarzy kosmitów.

85-letnia księżna, Cayetana Fitz-James-Stuart, wyszła za mąż. Sto? lat.







27.09.2011

Komóreczki do kontroli



To, że w mocno wieczornych pociągach, w których pojedynczo ukrywających się nieszczęśników kontroluje ze trzech przemiłych pracowników Renomy jednocześnie, nie warto błyszczeć smartfonami, wie chyba każdy.

(ba, każdy telefon można sprzedać, a ciekawie okiem łypią i współjechacze).


Ale postęp ma swoją cenę. 

Idąc w szpicy innowacji do ceny biletu wiele osób może doliczyć wartość telefonu.


 
Otóż za bilet Kolei Mazowieckich można zapłacić przez komórkę, za pośrednictwem SkyCash –  systemu płatności przez telefon komórkowy.
 


Podczas kontroli podróżny będzie pokazywał kontrolerom ekran komórki z wyświetlonymi na nim danymi dotyczącymi biletu.




15.09.2011

Tenis w porcie


Emocje nie ustają. 
Jaki ten wąsaty PSL innowacyjny.
Filmik reklamowy „Pozory mylą”. (o tutaj)
TVN tak go opisuje:

Lato na wsi. Pole, chabry, biedronki i motylek. Sielanka. Wśród kłosów żyta siedzi para. Ona plecie wianek. On jest bardziej przyziemny. Mówi: "Chodźmy szybko za stodołę". "Zdążymy?" - pyta ona. "Byle szybko" - odpowiada on. Po chwili oboje biegną, zrzucając z siebie część ubrania. Następnie słychać jęki i dyszenie. Ale, jak przekonuje PSL, "nie wszystko jest takie, jak myślisz". Para zamiast oddawać się miłosnym igraszkom na łonie natury, gra w tenisa.


I wszystko jest jakby pięknie.   
Tylko, że „pójść za stodołę” oznacza udanie się na stronę, tam gdzie król chodzi piechotą, czyli robienie kupy.

Sranie w banie, nie miłosne zapasy. „Pozory mylą”.





19.08.2011

Na ekranie lokowanie




Audycja zawiera lokowanie produktu – taki napis pojawia się na ekranie telewizora.

Urzędnicy uznali, że trzeba zaznaczyć, że istnieją inne przyprawy niż Prymat (co dla widzów TVN wcale nie jest takie oczywiste). 


 

Ale dlaczego lokowanie? To słowo jest tak często używane jak włodarz czy pumpernikiel.

Tysiące babć Helenek po przeczytaniu napisu pomaca gencjanowe fryzury.

Ale tylko za pierwszym razem.




11.08.2011

Benzyna za droga


Oddajcie pieniądze.
 
To prośba do ekspertów od badania „Rynek dóbr luksusowych w Polsce. Edycja 2011".

No i karny kutas. Niejeden.

Po pierwsze
Za ustalenie „bogatego i zamożnego Polaka”.
To ci, którzy zarabiali miesięcznie ponad 7 tys. brutto – czyli od około 5,5 tysiąca.


Po drugie
Za zestawienie tego bogactwa i tej zamożności z przedmiotami luksusowymi.
W raporcie są samoloty i helikoptery, łodzie i jachty, sztuka i antyki.

Po trzecie
Za szczególne mistrzostwo w sposobie naciągania wniosków.

Przykład.

W 2010 roku odnotowano w Polsce 118 382 nowe rejestracje samochodów osobowych luksusowych marek. Najpopularniejszą marką samochodu luksusowego w Polsce okazało się Audi (ponad 50 tys. nowych rejestracji). Na kolejnych miejscach znalazły się BMW,  Mercedes, Volvo i Saab. Najczęściej rejestrowane były modele mające 5 i więcej lat.

Jacy bogacze takie limuzyny.

Po czwarte
Za wyczucie czasu.
Kryzys, Franciszek Szwajcarski, młodzieńcy z Londynu, babcia z Ząbek…

Według raportu zamożnych i bogatych jest około 620 tys. Polaków.

Cała reszta chodzi ze schyloną głową
w poszukiwaniu najlepszego do wybicia sklepowej wystawy kamienia.